wtorek, 31 marca 2015
Potrójnie kokosowe zachwyci z pewnością wielbicieli kokosa. Mięciutki, kokosowy biszkopt skropiony delikatnie kokosowym likierem, przełożony kokosowym musem a całość dodatkowo pokryta kokosowymi wiórkami. Kokosowe szaleństwo :) Może wpiszecie jeszcze to ciasto do swojego świątecznego menu? Przepis ze strony: Kuchnia Lidla Biszkopt kokosowy:
Mus kokosowy:
Ponadto:
WYKONANIE: Biszkopt kokosowy Białka ubijamy na sztywno, stopniowo dodając cukier. Pianę miksujemy z żółtkami i przesiewamy do niej mąkę, proszek do pieczenia oraz budyń. Dodajemy wiórki kokosowe, olej i wszystko dokładnie mieszamy. Formę o wymiarach 35x24 cm wkładamy papierem do pieczenia, wlewamy do niej ciasto. Biszkopt pieczemy w temp. 170 °C przez 20-25 minut. Patyczkiem sprawdzamy czy ciasto jest upieczone. Studzimy. Mus kokosowy Mleczko kokosowe zagotowujemy, zdejmujemy z ognia i dodajemy do niego czekoladę. Żelatynę moczymy w wodzie, dodajemy do ciepłego mleczka kokosowego i dokładnie mieszamy. Studzimy. Śmietankę ubijamy i delikatnie łączymy z wystudzoną masą kokosową. Ostudzony biszkopt przekrajamy na pół. Delikatnie skrapiamy likierem kokosowym. Na dolną część biszkoptu, wylewamy połowę musu kokosowego, przykrywamy drugim biszkoptem i wykładamy pozostałą część musu. Masę na wierzchu wyrównujemy i posypujemy wiórkami kokosowymi. Chłodzimy w lodówce 1,5-2 godziny, do całkowitego stężenia musu (najlepiej całą noc). Smacznego :)
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Atmosfera przedświąteczna dopadła również mnie... Planuję, kupuję, sprzątam, śpiewam (poprawna kolejność: śpiewam sprzątając ). Ubrałyśmy choinkę i nawet gładko nam w tym roku poszło. Jutro upiekę ciasta i jak tylko dołączy do nas ostatni domownik, rozpoczniemy świętowanie. Ciekawa jestem czy u Was już wszystko zapięte na ostatni guzik...Może znajdzie się jeszcze miejsce na świąteczną tartę? Dla mnie jest to kwintesencja bożonarodzeniowych smaków: mak, ser, pomarańcze, delikatny migdałowy aromat... Zostawiając Was z kawałkiem ciasta, życzę wszystkim odwiedzającym "Słodkie impresje" spokojnych i rodzinnych Świąt. Pogody ducha i radości z każdego dnia nadchodzącego Nowego Roku. Źródło przepisu: "Moje wypieki i desery" Doroty Świątkowskiej Ciasto:
Wszystkie składniki zagnieść. Ciasto owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez co najmniej 2 godziny. Formę na tartę (u mnie 2 o wymiarach 11x35cm) posmarować masłem i oprószyć mąką. Schłodzone ciasto rozwałkować, wyłożyć nim formę i ponakłuwać widelcem. Przykryć ciasto papierem do pieczenia i wysypać na wierzch kulki ceramiczne (może być również fasola lub groch). Piekarnik rozgrzać do temp. 220˚C. Wstawić ciasto i natychmiast obniżyć temperaturę do 190˚C. Piec przez 15 minut. Po tym czasie zdjąć papier z obciążeniem i dopiekać jeszcze przez 5 minut do lekkiego zrumienienia spodu. Wyjąć z piekarnika. Nadzienie:
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Utrzeć je w misie na gładką masę. Przelać masę na podpieczony spód. Piec ciasto w temperaturze 150˚C prze 40 minut aż powierzchnia tarty będzie ścięta na środku. Wyjąć z piekarnika i ostudzić. Następnie schłodzić w lodówce przez kilka godzin (najlepiej przez całą noc). Ponadto:
Mascarpone i śmietankę umieścić w jednym naczyniu. Ubić na sztywno pod koniec dodając cukier puder. Schłodzoną tartę posmarować delikatnie konfiturą z pomarańczy. Śmietanową masę przełożyć na konfiturę i równomiernie rozsmarować. Oprószyć makiem. Przechowywać w lodówce.
Smacznego :) Źródło przepisu: "Moje wypieki i desery" Doroty Świątkowskiej
niedziela, 16 listopada 2014
Miałam wrażenie, że 11-go listopada cała blogosfera piekła rogale marcińskie. Piekłam oczywiście i ja :) Celowo jednak pokazuję je dopiero dzisiaj. Nie ma co ukrywać, że są bardzo pracochłonne. Spokojnie więc zaopatrzcie się w biały mak, wygospodarujcie odpowiednio dużo czasu na pracę z ciastem i do roboty. Smak rogali wynagrodzi cały trud, który włożycie w ich przygotowanie. Delikatne nadzienie z białego maku, bakalii i marcepanu, maślane ciasto, które cudnie się listkuje... Poezja! Przepis od Izy, poniżej podaję z moimi drobnymi zmianami Ciasto:
Nadzienie:
Dodatkowo:
sposób przygotowania: CIASTO PÓŁFRANCUSKIE - drożdże pokruszyć, wymieszać z łyżką cukru, mąki i 1/2 szkl. letniego mleka, odstawić żeby zaczęły pracować na ok. 10 -15 minut. Mąkę przesiać z solą, dosypać resztę cukru. 50 g masła rozpuścić w pozostałym mleku. Do mąki wlać rozczyn, resztę mleka z masłem i wanilią. Dodać żółtka i zagnieść ciasto. Wyrabiać przez kilka minut, aż ciasto będzie zwarte, elastyczne i będzie odchodziło od ścianek. Odstawić je w misce przykrytej ściereczką na ok. godzinę aż podwoi swoją objętość.
NADZIENIE - mak zalać w misce wrzącą wodą, zamieszać i przykryć. Zaparzać przez 30 minut a potem odsączyć na bardzo gęstym sicie. Mak, migdały, orzechy, figi, daktyle i marcepan zmielić w maszynce co mięsa zakładając drobne sitko. Do zmielonych składników dodać śmietankę, zmiksowane na pył biszkopty, drobno posiekaną skórkę pomarańczową i wymieszać dokładnie. Białka ubić na sztywną pianę i partiami wmieszać ją do masy makowej. Masa musi być dość zwarta, ale taka żeby dało się ją rozsmarowywać na cieście - gęstość można regulować śmietanką i mielonymi biszkoptami dodając odrobinę jednego albo drugiego składnika. Ciasto wyjąć z lodówki pół godziny wcześniej i podzielić na 2 części. Każdą rozwałkować leciutko podsypując mąką na prostokąty szerokości ok. 20 cm i długości takiej żeby ciasto miało ok. 0,5 cm grubości. Pokroić na trójkąty o podstawie 10 cm a wysokości 20 cm. Na każdy nałożyć porcję masy zostawiając ok. 0,5 cm wolnych brzegów, z dłuższych boków nawet mniej. Brzeg od podstawy założyć do środka na szerokość 2 cm. Naciąć ostrym nożem na środku na głębokość 1,5 cm i zwijać rogale rozchylając lekko boki. Rogale ułożyć luźno na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia. Przykryte ściereczkami odstawić do wyrośnięcia na ok. 0,5-1 godzinę. Przed pieczeniem posmarować pędzelkiem maczanym w jajku roztrzepanym z mlekiem. Piec ok. 20 minut w temp. 200 st. C, grzanie góra/dół. Studzić na blaszce bo gorące są bardzo delikatne. Lekko ciepłe polać lukrem i posypać siekanymi migdałami. Smacznego :) Przepis dodaję do Orzechowego Tygodnia organizowanego przez Anitę
środa, 12 listopada 2014
Prawdziwy mercedes wśród serników. Duuuża porcja, idealna na święta czy rodzinne spotkania. Fani orzechowo-czekoladowych smaków będą z pewnością zachwyceni. Sernik jest z ciężki, mazisty, intensywny w smaku. Sernik można oczywiście upiec z połowy porcji. Wypróbujcie - nawet bez okazji :) Zainspirowałam się przepisem na sernik Rocher znalezionym u Doroty. Spód z przepisu Eweliny. Spód:
Mąkę, kakao i orzechy mieszamy i wrzucamy do nich kawałki zimnego masła. Ręką wgniatamy masło w mąkę, aż powstaną drobne okruchy (jak przy robieniu kruszonki). Wtedy dodajemy cukier i żółtka i szybko zagniatamy ciasto, aż utworzy się gładka kula. Ciasto zwijamy w folię i wkładamy na minimum godzinę do lodówki. Schłodzone ciasto wałkujemy na prostokąt o powierzchni blachy (35x20 cm). Rozwałkowane ciasto przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto nakłuwamy widelcem i pieczemy w temp 180C, aż się podpiecze (około 15 minut). Studzimy. Masa serowa:
Twaróg i nutellę miksujemy na gładką masę. Dodajemy cukier i śmietankę. Następnie po kolei dodajemy jajka miksując tylko do połączenia składników. Nie napowietrzamy masy aby podczas pieczenia sernik zbyt nie urósł a potem nie opadł. Masę serową wykładamy na ostudzony spód orzechowy. Pieczemy z parą (na dolną półkę piekarnika wstawiamy naczynie z gorącą wodą) w temp 150°C przez ok 60-70 minut. Wierzch sernika powinien być ścięty. Upieczony sernik ostudzić, następnie schłodzić przez kilka godzin w lodówce. Polewa:
Śmietanę kremówkę podgrzać, prawie do wrzenia, zdjąć z palnika. Dodać mleczną czekoladę, odstawić na 2 minuty. Po tym czasie wymieszać, do roztopienia się czekolady. Odstawić do lekkiego zgęstnienia sosu. Schłodzony sernik polać polewą czekoladową i udekorować pralinkami. Smacznego :) Z przepisem wędruję do Orzechowego Tygodnia organizowanego przez Anitę :)
wtorek, 28 października 2014
Tadam :) wróciłam... na jak długo to się jeszcze okaże ale skoro już jestem to nie wypada tak z pustą ręką prawda? Przychodzę do was z jesiennym smakiem orzechów, powideł śliwkowych, z delikatnością biszkoptowego ciasta i lekkością bitej śmietany... a to wszystko w jednym cieście. Pomysł na weekendowe ciasto (a nawet dwa...) podsunęła niezawodna Jola. To drugie czeka w kolejce i jak mnie natchnienie nie opuści to również pojawi się na blogu. Póki co częstujcie się Kubanką :) Oryginał znajdziecie u Joli, poniżej podaję z moimi zmianami. Składniki biszkoptu:
Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywna pianę, nadal ubijając stopniowo dodawać cukier. Kiedy piana będzie sztywna i błyszcząca dodać żółtka, wymieszać na najniższych obrotach miksera. Dodać mąkę przesianą z proszkiem i kakao. Delikatnie wymieszać łopatką. Masę przełożyć do blaszki (25x35 cm) wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać wierzch. Piec ok. 30 minut w 160 °C. Wystudzić.
Składniki masy budyniowej:
Żółtka, cukier i obie mąki zmiksować ze szklanką mleka. Pozostałe mleko zagotować, wlać mieszankę. Ciągle mieszając zagotować budyń. Nakryć go folią spożywczą (tak, aby folia stykała się z budyniem) i pozostawić do wystudzenia. Masło utrzeć na puch, ciągle miksując dodawać po łyżce budyniu. Na końcu dodać nutellę i zmiksować do dokładnego połączenia. Składniki ponczu:
Przestudzony napar kawy wymieszać z alkoholem. Dodatkowo:
Wystudzony biszkopt nasączyć ponczem. Wyłożyć masę budyniową z nutellą, wyrównać. Ułożyć warstwę jasnych herbatników, posmarować je powidłami śliwkowymi. Na powidła ułożyć warstwę herbatników kakaowych. Schłodzoną kremówkę ubić na sztywno z cukrem pudrem, na koniec delikatnie wmieszać rozpuszczoną żelatynę. Wyłożyć na wierzch ciasta, wyrównać. Ciasto wstawić na kilka godzin do lodówki. Przed podaniem i posypać wiórkami czekolady. Smacznego :)
niedziela, 15 czerwca 2014
Truskawki rządzą w naszym domu na całego. Lądują w ciastach, koktajlach, w makaronie, idą ze mną do pracy... RAJ! Cieszymy się nimi póki są więc codziennie kieruję się na ryneczek i wracam z kobiałką czerwonych pyszności. Jeżeli chodzi o ciasto to oczywiście króluje biszkopt z bitą śmietaną i galaretką (to chyba jedyne ciasto, które robię z galaretką...). Ale nie o nim dzisiaj mowa... Dzisiaj będzie o drożdżowym. Rzadko robię drożdżowe. Jeżeli już to bułeczki ale takie na całą blachę to naprawdę rzadko. Ostatnio jednak na takie właśnie mnie naszło :) Na dużą blachę drożdżowego ciasta, takiego na serku i z dużą ilością kruszonki. Przy ostatnich upałach wyrastanie zajęło dosłownie chwilę, kruszonką zajął się mój mały pomocnik więc poszło jak z płatka... Częstujcie się :)
Wszystkie składniki powinny być w temp pokojowej: zaczyn:
Powyższe składniki łączymy i odstawiamy na żeby zaczyn zaczął pracować. ciasto:
dodatkowo:
kruszonka kokosowa:
Przygotowanie kruszonki: masło roztopić i ostudzić, wymieszać z podanymi składnikami. Przygotowanie ciasta: mąkę przesiać do większej miski, dodać wyrośnięty zaczyn i pozostałe składniki (oprócz owoców). Wyrabiać ciasto ręcznie lub mikserem przez ok. 15 min. aż ciasto będzie elastyczne. Ciasto będzie rzadkie ale nie dodawać więcej mąki. Wyrobione ciasto odstawić do wyrośnięcia aż podwoi swoją objętość. Wyrośnięte ciasto przełożyć na blachę (o wymiarach 25x35 cm) wyłożoną papierem do pieczenia. Na wierzch wyłożyć pokrojone na cząstki owoce i posypać kruszonką. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180°C i piec przez ok. 50 min (do tzw suchego patyczka). Upieczone ciasto po wystudzeniu można oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego :)
poniedziałek, 07 kwietnia 2014
Jak tak dalej pójdzie to okaże się, że pisać będę tylko przy okazji większych Świąt... ostatni był piernik na Boże Narodzenie, przyszła więc pora na wielkanocną babkę :) jak co roku tradycji stało się zadość i upiekłam babki przed Świętami. Stali czytelnicy wiedzą, że na naszym stole wielkanocnym babki nie goszczą ale okres przedświąteczny nie może się bez nich obejść i tyle! Tym razem babki czekoladowe w wersji mini. Mięciutkie, czekoladowe, oblane białą czekoladą. Nie sposób się im oprzeć. Oryginał przepisu: "Moje smaki" nr 4/2014 Składniki (wszystkie w temp. pokojowej):
Polewa:
Mąkę przesiać z sodą oczyszczoną, kakao i solą. Kawę rozpuścić w 4 łyżkach gorącej wody i ostudzić. Masło utrzeć z cukrem na puch. Nie przerywając ucierania wbijać po jednym jajku, następnie dodać śmietanę i mąkę. Na koniec wmieszać posiekaną czekoladę. Masę przelać do dwóch foremek o średnicy 15 cm (wysmarowanych masłem i wysypanych bułką tartą). Piec w temp 180°C przez ok 40 min (do tzw suchego patyczka). Gotowe babeczki ostudzić na kratce. Składniki polewy rozpuścić w kąpieli wodnej. Jeszcze ciepłą masą polać babeczki.
Smacznego :)
niedziela, 15 grudnia 2013
Chociaż śnieg za oknem już stopniał coraz bardziej czuć klimat zbliżających się Świąt. Jak co roku w grudniu piekę piernik. Nie na Święta ale właśnie teraz. To taki mój przedświąteczny rytuał. Dzisiejszy piernik jest delikatny, mięciutki, puszysty. Przełożony powidłami śliwkowymi, które podkreślają jego piernikowy smak. Szczerze polecam. Jeżeli pieczecie pierniki na Święta to z powodzeniem możecie wpisać go na listę świątecznych ciast. Oryginał przepisu znajdziecie u Kasi Składniki:
Przełożenie:
Polewa:
Miękkie masło ucieramy z cukrem na puszystą masę, a następnie dodajemy po jednym jajku (jeśli będziecie mieć za zimne jajka, masa będzie wyglądać na zważoną, ale nie przejmujcie się, wszystko się wyrówna po dodaniu mąki). Do masy jajeczno maślanej dodajemy miód i śmietanę. Cały czas miksujemy. Kiedy składniki się połączą, dodajemy wymieszane suche składniki (mąkę, kakao, przyprawę do piernika i sodę). Miksujemy dopóki ciasto nie będzie gładkie. Formę o wymiarach 25x35 wykładamy papierem do pieczenia. Przelewamy do niej ciasto i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175°C. Pieczemy około 40-50 minut (do momentu kiedy patyczek wbity w ciasto wyjdzie suchy). Upieczone ciasto początkowo studzimy w formie, a następnie wyjmujemy je i studzimy na kratce. Kiedy ciasto jest już zimne, przecinamy je na pół i przygotowujemy powidła do przełożenia. Powidła umieszczamy w rondelku z grubym dnem i gotujemy około 8 minut, mieszając je, by nie przywierały do garnka. Gorące powidła nakładamy na ciasto (ok 2/3 ilości), przykrywamy, a na wierzchu ciasta, rozsmarowujemy resztę powideł. Bardzo ważne jednak jest, by nakładać je na ciasto zaraz po zdjęciu ich z ognia. Piernik odstawiamy na około 2 godziny do lodówki, by powidła zastygły. Będzie to jedyny czas, kiedy piernik trzymamy w lodówce. Wierzch ciasta dekorujemy polewą. Połamaną czekoladę podgrzewamy razem ze śmietanką w kąpieli wodnej i albo rozsmarowujemy ją na wierzchu ciasta. Smacznego :) Z ogromną przyjemnością dołączam do Majanowego "Festiwalu Pierniczków"
niedziela, 01 grudnia 2013
Skoro w mojej kuchni zaczęło pachnieć piernikiem to znak, że nieuchronnie zbliżają się Święta. To moje piernikowe brownie to taki mały kroczek w ich kierunku... Póki co przygotowania są na etapie ustaleń menu i corocznych postanowień, że "w tym roku to już na pewno tyle nie pieczemy!" :) Przyprawa do piernika zmieniła swoje miejsce i z końca szafki przeszła na przód. Jeszcze coś piernikowego chodzi mi po głowie...
Dodatkowo:
Do garnuszka z wrzącą wodą wsypać kaszę, dodać sól. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć moc palnika i gotować, na małym ogniu, przez około 15 minut, do miękkości lub do momentu, gdy cała woda odparuje. Ostudzić. Piec w temperaturze 180ºC przez ok. 40 minut lub do tzw. suchego patyczka. Wyjąć, ostudzić. Smacznego :) Przepis dodaję do Akcji 'Korzenny Tydzień" organizowanej corocznie przez Ptasię
piątek, 06 września 2013
W ostatni weekend Kuchenne drzwi otworzyły się szeroko i zapach świeżego, domowego pieczywa popłynął w siną dal... Te "Piekarki" do których dotarł wzięły się za pieczenie swoich pyszności. I tak po okresie wyrabiania, formowania i pełnego napięcia oczekiwania przy wyrastaniu w wielu domach rozległo się degustowanie i chrupanie, którego pozazdrościłby niejeden... Setki maili, spostrzeżeń, uwag, rozterek, radości... Takie były ostatnie dni. Kiedy w weekend piekłyśmy bagietki moja skrzynka mailowa pękała w szwach. Cudownie było piec z Wami Dziewczyny! Z niecierpliwością czekam na kolejne spotkania:) Od niedzieli bagietki piekłam już dwa razy. Za pierwszym razem wygrała moja niecierpliwa natura i nie pozwoliłam im w spokoju wyrosnąć. Przy podejściu nr 2 byłam już oazą spokoju, bagietki rosły w ciepełku a ja im nie przeszkadzałam. Odwdzięczyły się chrupiącą skórką, miękkim wnętrzem i pysznym smakiem domowego pieczywa. A jak upiekły się pozostałym Dziewczynom możecie zobaczyć u Amber
Składniki:
* Jeśli dokarmisz zakwas przed użyciem, chleb wzrośnie lepiej; ale jeśli jesteś w pośpiechu, niedokarmiony zakwas po prostu użyczy mu smak, a drożdże w recepturze zadbają o wyrastanie ciasta. 1) W dużej misce połącz wodę, zakwas i 3 szklanki mąki, resztę mąki dosypiesz później. Dobrze wymieszaj.
4) Umieść ciasto w wysmarowanej olejem misce, przykryj miskę i odstaw do wyrośnięcia aż zwiększy objętość dwukrotnie, około 90 minut. 5) Delikatnie odgazuj ciasto i podziel go na sześć części (dla cienkich bagietek) 6) Uformuj z każdego kawałka wałeczki do 35cm długości, ułóż je co najmniej 10 cm od siebie, połóż bagietki na blaszkę poryta pergaminem lub w specjalnych formach do bagietek. 7) Przykryj bagietki lekko wysmarowaną olejem folią spożywcza i zostaw do wyrastania na 1,5 do 2 godzin. Pod koniec wyrastania rozgrzej piekarnik do 225°C. 8) Piecz bagietki przez około 25 minut lub do uzyskania złoto-brązowego koloru. Wyjmij chleb z pieca. Wyłącz piekarnik, lekko uchyl drzwiczki na kilka centymetrów, wsuń ponownie bagietki do pieca i zostaw aż do schłodzenia pieca bez blaszek. W ten sposób zachowają chrupiącą skórkę. Smacznego i niech Wam się upieką:) |
Zakładki:
Spis treści
Często odwiedzam
Kontakt
O mnie
Szablon autorstwa
Uwaga!
Tagi
![]() ![]() ![]() ![]() |